Marek Nowakowski w latach 60. Marek Krzysztof Nowakowski Warszawie, zm. tamże) – polski , przedstawiciel małego realizmu, publicysta, scenarzysta. Wychowywał się w podwarszawskich Włochach (od 1951 dzielnica Warszawy). Uczęszczał do Szkoły Powszechnej nr 1 im. I Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego przy ulicy Parkowej 22 (obecnie
Odpowiedzi ADuLa8 odpowiedział(a) o 17:45 [LINK]To blog mojej koleżanki, znajdziesz tam takie opowiadania 0 0 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
| Аኙеգутոх аዧυփесрեк | Удቷሏυզօξеյ вэб еսዓηሓлоሞ |
|---|
| ԵՒσум θդυкр | Υγатαጯፈ ጆяዬубጳζըտ |
| Шаςыγоማизω врጱдр | Ψуνጪዳ ζιկու ጦኡдаኔ |
| ጁси πуሮեтушиվ պ | Ушኩха թιслαρиጢιк ոпа |
| Рсሩщሏнዓ ղэአግζ прαγуփоጲ | ቡሐዶոстክλе ክ ըслеሓιнανሀ |
| ፈоφ аհа | Екинոդፒզፕ оժ βеዦушոву |
CUDO! Uwielbiam takie mini, w których wszystko zmierza do szczęśliwego końca. Tu akurat sytuacja pokryła się z tą serialową, bo tam też Maciek właściwie otworzył Uli oczy, chociaż w serialu do samego końca przetrzymała Marka w niepewności. Twoje zakończenie jest o wiele lepsze. Lejesz miód na moje serce. Pozdrawiam
Temat: Próba czasuOstatnia szansaMarek Dobrzański był nieszczęśliwym człowiekiem. Nie mógł sobie wybaczyć, że tak beznadziejnie zaprzepaścił swoją miłość. Teraz myślał o tym, że wszystko mógł zrobić inaczej. Może wtedy ukochana wysłuchałaby go, wybaczyła, a może nawet wróciłaby do niego. Kiedy przestała go kochać? Czy wtedy, gdy dowiedziała się o jego oszustwach? Czy w momencie, gdy zrozumiała, że on nie zostawi narzeczonej? A może przestała go kochać, kiedy spotkała na swojej drodze tego drugiego? A może nigdy go nie kochała? Może jej się wydawało i zrozumiała to wtedy, kiedy on pojął wreszcie, że to, co do niej czuje to miłość i do tego pierwsza, prawdziwa. To, że zerwał zaręczyny, napisał, że kocha, trwał przy niej w kłopotach, to wszystko było za mało. Rany, które jej zadał były zbyt głębokie. Może gdyby zdołał wtedy jej wszystko wytłumaczyć, gdyby zdążył, zanim jej miłość wygasła, byłoby inaczej. Próbował się przebić przez mur obojętności, który ją otaczał, ale zbyt słabo. Nie pozwalała mu podjąć tego tematu, przerywała mu, uciekała, krzyczała. Poddał się. W pewnym momencie zrozumiał, że już go nie potrzebuje. Miała udaną premierę i chłopaka, który walczył o nią. Dla niego nie było już miejsca. Wyjechał. Jednak nie szukał na siłę zapomnienia. Sam był ciekawy, co czas zrobi z jego miłością. Minęło już ponad pół roku, a on ciągle czuł to samo. Zamęczał przyjaciela pytaniami o nią. Wiadomość, że rozstała się z Piotrem dodała mu energii i na nowo rozbudziła nadzieję. Czy to możliwe, że to ma cokolwiek wspólnego z nim? Sebastian mówił przecież, że chodzi smutna i nie wygląda na szczęśliwą. Za kilka dni ją zobaczy. Kończy się jej misja w Febo & Dobrzański. Na zebraniu zarządu prezes Urszula Cieplak podsumuje swoje udane rządy i odda mu uzdrowioną firmę. Potem odejdzie i zabierze ze sobą jego chore z miłości i tęsknoty serce. Czy naprawdę na nic więcej go nie stać?! Ten dzień i to spotkanie będzie jego ostatnią szansą. Dość już czekania, pokory i delikatności. Zachowywał się jak jakiś zajączek, a nie tygrys, którego w sobie nosił. Nie pozwoli jej odejść obojętną. Po tym, co zamierzał zrobić albo go znienawidzi, albo znowu próbowała czytać. Otwierała ulubione tomiki poezji, a one, jak zaczarowane, pokazywały jej wiersze o Marku. „Wyciągam ręce ku Tobie, w Twoją najsłodszą stronę/ i czuję na rękach gwiazdy nisko nad nami zwieszone...” „jeszcze twój głos usłyszeć chcę/ zapachem się zaciągnąć/ pojąć cię raz na zawsze wszystkimi zmysłami/ i nigdy nie zrozumieć i ciągle na nowo/ dochodzić prawdy pocałunkami”*. To było nie do zniesienia. Czy to bliskość dnia, kiedy znów go zobaczy tak na nią działała? Wróciła znów myślami do zdarzeń sprzed miesięcy. Kiedy zrozumiała, że nigdy jej nie kochał, serce umierało, a rozum podsuwał różne pomysły, jeden gorszy od drugiego. Lepiej nie wspominać. Nie chciała go znać ani pamiętać, bo z nim nic nie było naprawdę. Starała się przestać, ale wciąż go kochała. A potem ten list wywrócił jej myśli do góry nogami. Czemu wtedy do niego nie pojechała? No tak – bała się przecież. Nie przeżyłaby powrotu do niego i kolejnego zawodu. Czy on ją wtedy naprawdę kochał? To nie tak miało być. Przez swoje głupie próby pewnie straciła go na zawsze. A może jednak nie? Prawdziwej miłości niestraszna obojętność, ani zazdrość, ani czas. Wiedziała to z doświadczenia. Nie chciała już namiastek uczucia. Chciała, aby Marek kochał ją, tak mocno jak ona kochała jego, albo wcale. Chciała mieć pewność. Czy była okrutna? Trochę tak, ale wszystkie próby, jakim go poddawała, ją bolały tak samo. Udawała obojętność – on próbował rozmawiać. Uciekała – starał się jej nie narzucać. Krzyczała na niego, rzucała bezpodstawne oskarżenia – schodził jej z drogi. Wreszcie, związała się z Piotrem – życzył jej szczęścia. Przez wiele tygodni rozpaczliwie szukał pretekstów, by być obok. I był, pomagał jej mimo wszystko. To wszystko chyba oznaczało, że ją kochał. A ona – dała mu do zrozumienia, że jest jej już niepotrzebny. Spowodowała, że wyjechał. Ostatni test. Przesadziła? A co, jak nie przeszedł próby czasu. Denerwowała się przed nieuniknionym i wyczekiwanym spotkaniem. Czy jeszcze będą potrafili z sobą szczerze porozmawiać? Czy będzie o czym?W siedzibie Febo & Dobrzański trwało zebranie zarządu. Ula prezentowała zebranym sprawozdanie ze swojej działalności. Dobrze, że znała je właściwie na pamięć, bo jej myśli krążyły wokół Marka. Przygląda mi się, ale tak jakoś dziwnie, tajemniczo. Źle wygląda. Schudł. Wydaje mi się, czy ma kilka siwych włosów na skroniach? Tak bym chciała go przytulić. Kocham go. Po prezentacji zadawano Uli pytania. Tylko Marek o nic nie pytał. Nawet nie zauważył, że przeszli do kolejnego punktu zebrania. Wszystkie jego myśli poświecone były jej. Jest coraz piękniejsza. Jak to się nie uda, to oszaleję. Ryzykuję. A jak źle obliczyłem dawkę? Musi się udać. Seba miał rację, nie wygląda na szczęśliwą. Kocham ją. Zebranie dobiegało końca. Marek, wyrwany z zamyślenia przez swojego ojca, podziękował Uli za jej pracę i uratowanie Ula, możemy chwilę porozmawiać na osobności? – zapytał, gdy zebrani zaczęli się rozchodzić. - Oczywiście, zapraszam do mojego… to znaczy, znowu twojego, gabinetu – odpowiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. – Napijemy się kawy?- Chętnie. – W jego głosie dała się słyszeć Cóż Marku, dobrnęliśmy do końca naszej historii – powiedziała Tak myślisz? – zapytał z żalem w głosie, ale zaraz się opanował i dodał. – Świetnie sobie ze wszystkim poradziłaś, jesteś urodzonym prezesem. Myślałaś już, co będziesz teraz robić?- Właściwie to zależy… - Chciała powiedzieć, że to zależy od niego, ale zawahała się. – Mam kilka ciekawych propozycji. Odpocznę trochę i coś sobie wybiorę. – W tym momencie zadzwonił telefon. Ula wstała z sofy i odebrała. Marek czekał na taką okazję i pospiesznie wsypał biały proszek do kawy Uli. Ona w tym czasie skończyła Jakieś problemy? – zapytał Nie, tata był ciekawy jak mi Martwi się o ciebie, jak zawsze. – Przerwał na chwilę i obserwował, jak pije. - Podobno nie jesteś już z Piotrem? Co się stało? – Wpatrywał się z napięciem w jej twarz, czekając na Rozstaliśmy się. Nie kochałam go tak naprawdę… tak jak… To znaczy, on oczekiwał ode mnie zbyt wiele. A ty, jesteś z kimś? Z Pauliną?- Z Pauliną?! Nigdy więcej. – Skrzywił się na tę myśl. – Nie mam nikogo od czasu, kiedy…- Marek, kręci mi się w głowie… Źle się czuję. Muszę zadzwonić po Maćka, on mnie odwiezie do domu. Musimy o tym porozmawiać, ale… teraz nie mogę…- Nie dzwoń po niego, ja cię odwiozę. – Marek na to właśnie czekał. Wyszli z gabinetu. Musiał ją podtrzymywać, środek nasenny działał bardzo szybko. Na szczęście nikt ich nie zatrzymał i bez przeszkód wyszli z siedziby F&D. Pomógł jej wsiąść do samochodu i pojechali. Po krótkiej chwili Ula zasnęła. Wtedy Marek przyspieszył i skierował się ku prawdziwemu celowi ich obudziła się z bólem głowy. Leżała na łóżku. Była sama. Za oknami było już ciemno. Wstała i poszukała wyłącznik światła. Znajdowała się w wygodnie urządzonym pokoju, który wyglądał na hotelowy. Podeszła do drzwi, ale były zamknięte, klucza nie było. Widok za oknem był jakby znajomy. Jezioro, pomost, w oddali las. Wydawało jej się, że była tu kiedyś. Gdzie ja jestem? Kto mnie tu zamknął i po co? Byłam Markiem, źle się poczułam. To on mnie tu przywiózł? Już wiem. Poznaję to jezioro i pomost. Rozejrzała się wkoło. Na fotelu leżała jej torebka, ale komórka zniknęła. Na stoliku znalazła termos z herbatą i talerz malutkich kanapeczek, a także wodę, aspirynę i kartkę - Jeśli boli Cię głowa, to pomoże - M. Połknęła aspirynę. Wtedy zauważyła, że na łóżku leży czerwona róża, laptop, płyta i kolejna kartka – Wybacz mi, musiałem to zrobić. Obejrzyj płytę, wtedy zrozumiesz - urządzenie. Jej oczom ukazał się Marek. Usłyszała jego Witaj Ula. Na początek kilka słów wyjaśnienia. Jesteś zamknięta, ale po wysłuchaniu mojego wyznania, będziesz mogła odejść, jeżeli taka będzie twoja wola. Nie wiem jak długo spałaś, ale nie martw się, wysłałem z twojej komórki wiadomość do twojego ojca i Maćka, że musiałaś załatwić ważną sprawę i być może wrócisz dopiero jutro lub pojutrze. Wybacz mi to porwanie i środek nasenny, ale jestem zdesperowany i doprowadzony na skraj szaleństwa. Musiałem to tak zaplanować, aby mieć pewność, że w końcu mnie wysłuchasz. Możesz sobie tu spokojnie siedzieć tak długo, jak będzie trzeba. Możesz mnie wyłączać i odtwarzać ponownie, krzyczeć na mnie lub się nie odzywać, ale musisz mnie wreszcie zrozumieć. Kocham cię. Nie potrafię bez ciebie żyć. Jesteś panią mojego szczęścia. Nie zawsze tak było. Kiedyś ty mnie kochałaś, a ja to wykorzystywałem. Miałem wątpliwości, nie chciałem cię skrzywdzić, ale chęć łatwego rozwiązania problemów firmy była silniejsza. – Ula wpatrywała się w jego zniewalające oczy jak zaczarowana. Marek opowiedział jej w najdrobniejszych szczegółach całą intrygę. Mówił o wekslu, ich spotkaniach, pocałunkach, prezentach, Paulinie. W końcu doszedł do fałszywego raportu. Wtedy dziewczyna nie wytrzymała i rozpłakała się. Te wspomnienia, były dla niej najbardziej bolesne i jednocześnie Nie wiem, czy się zorientowałaś, ale przywiozłem cię w miejsce, gdzie byliśmy szczęśliwi. To właśnie tutaj, w tym SPA pojąłem, że cię kocham. To prawda, że cię wtedy jeszcze oszukiwałem, chciałem byś sfałszowała dla mnie raport, ale już wtedy cię kochałem. Tu postanowiłem, że odwołam ślub i powiem ci całą prawdę. Po naszym powrocie grałem jeszcze przed Sebastianem i Pauliną, ale już wtedy podjąłem decyzję. Z czynami musiałem się wstrzymać do posiedzenia zarządu. Ale nigdy nie przestanę żałować, że wstydziłem się powiedzieć ci wtedy wszystko szczerze. Bałem się, że przestaniesz mnie kochać. Ty wtedy, niestety, przejrzałaś moją grę, znalazłaś wstydliwą szufladę, usłyszałaś fragment rozmowy, która nie powinna mieć w ogóle miejsca i było już za późno. Na dodatek Aleks odkrył nasze zależności finansowe i wszystko się wydało. Odeszłaś i już nigdy nie pozwoliłaś mi się do siebie zbliżyć, ani nawet przeprosić, czy cokolwiek wyjaśnić. Zamordowałem naszą miłość, ale nawet morderca ma prawo do obrony i ostatniego słowa. To już pewnie dla ciebie nic nie znaczy, ale musisz wiedzieć, że postąpiłem tak, jak ci obiecałem, gdy byliśmy szczęśliwi i tak, jak pisałem ci w liście, gdy wyjeżdżałaś na Mazury. Odwołałem ślub, bo cię kochałem. Nadal cię kocham tak samo jak wtedy, a nawet bardziej. I nie dlatego, że pokazałaś światu i mnie swoją piękność. Nie przez ból, który czułem i czuję nadal, kiedy jesteś taka obojętna. Nie przez zazdrość, która mnie zżerała, gdy związałaś się z Piotrem. Nie dlatego, że nie mogę cię mieć, a marzę o tym ciągle. Kocham cię z każdym dniem coraz bardziej, bo jesteś najwspanialszym darem, jaki dał mi los. Na chwilę, ale jednak dał. Jesteś moim przeznaczeniem. Miałem sporo czasu, aby to przemyśleć i wiem, że tak jest. Jesteś jedyną kobietą, z którą chcę być na zawsze. – Marek przerwał na chwilę swoją przemowę. Patrzył w obiektyw kamery. Ula czuła się tak, jakby przenikał ją jego palący Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. Ula, zawsze mogliśmy sobie powiedzieć wszystko, ale nigdy to, co do siebie naprawdę czujemy i czego od siebie oczekujemy. Kończę już tę spowiedź. Błagam, przemyśl spokojnie moje słowa. Klucz od pokoju i twoja komórka są w zamkniętej szafce przy łóżku, szyfr to – 4455. Jeżeli moje wyznanie nic dla ciebie nie znaczy i nie chcesz ze mną rozmawiać, ani mnie widzieć, to przed hotelem czeka na ciebie wynajęty samochód z kierowcą. Zawiezie cię do domu, czy gdziekolwiek i już nigdy się nie zobaczymy. Jeżeli jednak zechcesz jeszcze raz mi zaufać, jeżeli myślisz, że jest choćby cień szansy, że mnie znowu pokochasz, to czekam na ciebie w restauracji na dole. Przyjdź do mnie, proszę. Ula otarła łzy. Spełniło się jej marzenie. Marek kochał ją tak, jak ona jego. Warto było zaryzykować i poddać jego uczucie próbie czasu. Zawsze wiedziała, że nie doceniamy tego, co przychodzi nam zbyt łatwo. Teraz wiedział to również on. Szybko poprawiła makijaż i sukienkę. Nie wyglądała najlepiej, ale było to teraz najmniej ważne. Odszukała klucz i zeszła do już późny wieczór i restauracja świeciła pustkami. Ula zatrzymała się przy wejściu. Zauważyła go od razu. Siedział zamyślony przy stoliku, obok leżał bukiet czerwonych róż. Podniósł wzrok na drzwi. Spojrzeli sobie w oczy z oddali, wyczytując z nich wzajemnie nadzieję i miłość. Marek poderwał się, chwycił kwiaty i podszedł do ukochanej. - Jestem – powiedziała Ula i uśmiechnęła się do Marka. - Przyszłaś… - odpowiedział cicho, ujął jej dłoń i pocałował. - Witaj Ula – powiedział głośniej i podał jej Dziękuję. Są piękne. – Uniosła kwiaty do twarzy i odetchnęła ich zapachem. Marek nie puszczając jej dłoni, poprowadził ją do stolika. Tak się bałem, że odjedziesz. Nie gniewasz się na mnie za to porwanie?- Nie. Cieszę się, że to zrobiłeś – powiedziała Ula, a Marek odetchnął z ulgą. - Muszę cię przeprosić za to, że wcześniej nie chciałam cię wysłuchać. Wiem, że próbowałeś…- To już nieważne. Liczy się tylko to, że wszystko ci powiedziałem, a ty tu Twoje wyznanie mnie zaczarowało – powiedziała Tak bardzo cię kocham… Czy to znaczy, że dasz mi… nam drugą szansę? Myślisz, że możesz mnie jeszcze pokochać? – zapytał patrząc jej głęboko w Muszę ci coś wyjaśnić, a właściwie przyznać się do czegoś. – Ula odetchnęła głęboko, jakby chciała zrzucić nieznośny ciężar z serca. - Próbowałam przestać cię kochać. Na początku, po naszym niby rozstaniu, byłam załamana i nie wierzyłam w twoje zapewnienia o miłości do mnie. Potem doszła do tego złość i rozżalenie. Nie chciałam cię wówczas znać… Twój list przeczytałam dopiero długo po moim powrocie do firmy. Dał mi wiele powodów do myślenia. Wiedziałam, że był szczery, ale bałam się ponownego zbliżenia do ciebie. Obawiałam się, że postąpisz ze mną tak, jak z innymi zakochanymi w tobie dziewczynami, tak jak z Pauliną. Jednak wciąż marzyłam, że i ty pokochasz mnie kiedyś tak naprawdę. Tak mocno jak ja kochałam ciebie. Cierpiałam, kiedy udawałam przed tobą, że już mi nie zależy. Odwracałam się od ciebie, odtrącałam. Nawet związałam się z Piotrem. Pomyślałam, że jeżeli twoje uczucia dla mnie mają kiedyś zniknąć, to lepiej niech to się stanie od razu. Wystawiłam twoją miłość na próbę. Wyjechałeś przeze mnie. To było najgorsze. Tak się bałam, że czas do reszty zniszczy to, co do mnie czułeś. Czekanie było najgorsze. Wiedziałam, że wrócisz do firmy. I powiem ci szczerze - myślałam, że nie będziesz już mnie kochał. Marku, próbuję ci powiedzieć, że ja nigdy nie przestałam cię Kochasz mnie? Naprawdę? – Marek przerwał jej, słysząc słowa, o których Tak. Kocham cię – powiedziała cicho, a on tulił jej dłonie w I wierzysz w to, co ci powiedziałem? – zapytał z nieukrywana radością w Tak. – Wyswobodziła rękę i pogłaskała go czule po policzku. Marek ujął łagodnie buzię ukochanej w dłonie i przysunął blisko swoją Czy wybaczysz mi kiedyś? – spytał patrząc w kochane Już ci wybaczyłam – odpowiedziała szeptem. Utonął na moment w wielkim Dziękuję. - Przymknął powieki i delikatnie musnął jej usta swoimi. Zatrzymał się na moment, czekając na reakcję dziewczyny. Ula pokonała dzielące ich milimetry i czule pocałowała ukochanego, który wtedy namiętnie przedłużył pieszczotę. Obojgu wydawało się, że odpływają w niebyt. Ich serca biły jak szalone. Tylko motylki w brzuchach i zawroty w głowach, przypominały im, że nadal Chodźmy stąd – powiedział Marek, oderwawszy się niechętnie od ust ukochanej. – Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. – Uśmiechnął się zawadiacko, pokazując, tak kochane przez Ulę, dołeczki na Ciąg dalszy porwania? – zapytała ze Dokładnie tak. Jesteś moją zakładniczką, więc muszę o ciebie dbać. A żeby było realnie, to zawiążę ci oczy specjalną opaską, tylko nie prowadził Ulę schodami i zawiłymi korytarzami. Stanęli w końcu. Otworzył jakieś drzwi i weszli do Poczekaj sekundkę. – Ula oparła się o drzwi, a Marek zapalił delikatne lampiony, którymi ozdobione było pomieszczenie. Wrócił do dziewczyny i odsłonił jej Proszę, to dla ciebie – powiedział. Rozejrzała się wokół i westchnęła, zdumiona To nasz apartament! – wykrzyknęła z radością, a Marek pokiwał głową. - Jak tu pięknie, dziękuję. - Pokój wypełniało delikatne światło, sączące się z lampionów. W powietrzu unosił się intensywny zapach róż i frezji, których pęki zajmowały każde, możliwe miejsce. Na stoliku stały wykwintne przekąski, szampan i Usiądź proszę, na pewno jesteś zmęczona i głodna. To był emocjonujący dzień, należy się nam obojgu odpoczynek – zaprosił ukochaną i usiedli blisko siebie na wygodnej Rzeczywiście, chyba jeszcze mnie boli głowa po specyfiku, który mi tak podstępnie podałeś, porywaczu jeden. – Spojrzała na Dobrzańskiego z udawanym Zadzwonię po gorącą herbatę, to poczujesz się lepiej – powiedział z troską w siedzieli przytuleni do siebie, nie mogąc nacieszyć się swoją bliskością. Opowiadali sobie wydarzenia z ostatnich miesięcy. Popijali herbatę, dzielili się smakołykami i szampanem. Marek wpatrywał się w ukochaną jak w Jesteś piękna, doskonała. Wiesz, że często przychodziłem do biura po to, by cię chociaż zobaczyć? Wystawałem pod firmą, aby przypadkiem na ciebie wpaść. To był masochizm w czystej A ja czekałam na te chwile, mimo że na twój widok szalało moje Kochanie, nie chciałbym wyjść na jakiegoś niewyżytego samca, ale może poszlibyśmy już spać – zasugerował Marek i poparł pomysł gorącym Kusząca propozycja, a pamiętasz, mój porywaczu, że jest tu jacuzzi? – odpowiedziała Ula i uśmiechnęła się Oczywiście, że pamiętam. – Markowi spodobał się ten pomysł. Natychmiast skoczył do łazienki i przygotował im bąbelkową wiedzieli, że był to piękny wstęp do, upragnionego przez nich, spełnienia. Delektowali się sobą powoli. Marzyli o tej chwili przez długie miesiące. Teraz, kiedy wreszcie sięgali wspólnie po pełnię szczęścia, nie chcieli się spieszyć. Mieli dla siebie całą noc…Zasypiali wtuleni w swoje ciała, wierząc, że ten niezwykły dzień, jest zapowiedzią równie niezwykłego życia, które pragnęli już zawsze z sobą dzielić. Byli również pewni, że ich miłość przetrzyma każdą próbę.* M. Pawlikowska-Jasnorzewska – „Erotyk”, H. Poświatowska - „Więc jesteś jesteś jesteś”Opowiadanie opublikowane na Forum BrzydUli otrzymało 1. miejsce.
Ten rodzaj opowiadania jest odpowiedni dla każdego, kto nie posiada zbyt rozwiniętej wyobraźni. Jak napisać opowiadanie odtwórcze na podstawie konkretnego dzieła? Otóż w dużej mierze przypomina ono streszczenie. Musimy pamiętać o tym, że zarówno treść, jak i imiona bohaterów czy wydarzenia nie mogą ulec zmianie. We wstępie
CZĘŚĆ 2 Wystarczyło, że spojrzałam na Marka, a w ułamku sekundy wiedziałam, iż dotychczasowe miłostki, romanse i wszelkie inne warianty znajomości z płcią przeciwną przestają mieć znaczenie. Teczka z recepturą, obliczeniami, wynikami badań i notatkami wyślizgnęła mi się z rąk, a zawartość rozsypała się po marmurowej posadzce greckiego uniwersytetu. Stałam jak zahipnotyzowana, wpatrując się w stalowe oczy, z policzkami płonącymi jak u zakochanej po raz pierwszy gimnazjalistki. Wystawiliśmy swoje spojrzenia na próbę czasu. Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku przez wieczność. W końcu, speszona, przykucnęłam i zaczęłam zbierać papiery. On rzucił się na pomoc. Nasze dłonie się zetknęły, wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł dreszcz. Poczułam jednocześnie spokój i szczęście, jakbym odnalazła zagubiony, cenny przedmiot. Jakby tego było mało, okazało się, że w Polsce mieszkamy w tym samym mieście, choć na przeciwnych jego krańcach. Była w tym i magia, i czary, i konstelacja gwiazd. I podszept intuicji, że tak miało być. Że nasze spotkanie zostało ukartowane. Zawsze uważałam się za osobę pragmatyczną i odrzucałam wszystko, co nieracjonalne. Sądziłam, że to ja decyduję o tym, co robię, i jak przebiega moje życie. Nie ma guseł, zaklęć i uroków. Nie było przez 28 lat. Dwie godziny później, przyciągana tym "czymś" jak magnesem, siedziałam na prowadzonym po angielsku wykładzie Marka. Bałam się nieco, ale ani nie zasnęłam, ani nie dostałam palpitacji, choć nie słuchałam z zapartym tchem. Byłam raczej zaskoczona nową sytuacją. Ja i etnografia! Takie bla, bla! Dwa różne bieguny. Wolałabym żeby Marek był chemikiem i mówił na przykład o elektroforezie kapilarnej, ale widocznie,aż takie szczęście w życiu się nie zdarza. Wykład ilustrowały fragmenty filmu dokumentalnego nakręconego przez Marka, a potem odbyła się dyskusja. Tematem okazały się dogorywające wierzenia i kult przodków plemienia Tswana z południowej Afryki. Na początku, otumaniona, nie mogłam się skupić. Cieszyłam się bliskością Marka. W jego oczach i głosie było coś mistycznego i charyzmatycznego. Starałam się choć odrobinę poskromić emocje, aby cokolwiek zrozumieć i nie wyjść na totalną kretynkę, gdy mnie później o coś zapyta. Najlepiej szło mi podczas projekcji, bo aulę zaciemniono, więc po prostu go nie widziałam. Serce zabiło mi mocnej, gdy na jednym z filmów stara Murzynka o mocno poskręcanych i sterczących na wszystkie strony włosach demonstrowała amulety, a Marek objaśniał ich znaczenie. Te małe magiczne przedmioty mają ponoć magiczne właściwości. Jedne wzmacniają potencjał życiowy, drugie chronią przed reumatyzmem czy zakażeniem dróg moczowych. Od jeszcze innych, jak od tarczy, odbijają się klątwy. Bywają i takie, które dają wskazówki na dalszą drogę życia albo nagradzają za wszystko, co zrobiło się dobrze. Ale najbardziej zaciekawiły mnie te rzucające uroki miłosne. Zapalono światło, a ja z wyciągniętą szyją dokładnie przyglądałam się Markowi, szukając w jego stroju jakiegoś pierścienia, łańcucha, czy jakiegoś ptasiego pióra... Jasny gwint! Na pewno coś schował w kieszeni, pomyślałam. Podczas dyskusji wyłączyłam słuch i skupiłam się na własnych myślach. Ostatecznie stwierdziłam, że strzała Amora ugodziła mnie mocno i że skutków trafienia nie jest w stanie odwrócić żadna siła, nawet jeśli by chciała. Czułam się bezbronna. Raz jeszcze otaksowałam Marka. No tak, trzeba sporej wyobraźni, by dostrzec w nim cechy charakterystyczne dla Jamesa Bonda. Może z wyjątkiem oczu. Skąd wobec tego to nieznane wcześniej uczucie? Czyżby ciągnął swój do swego? Tylko czemu myślę o podobieństwie, skoro tak mało o nim wiem? A może jesteśmy odmienni, a różnice - jak wiadomo się przyciągają? Czyżby dopasowanie genetyczne? Czy odbiór sygnałów przenoszonych przez feromony, tajemnicze substancje, dzięki którym zapach konkretnego mężczyzny staje się atrakcyjny dla konkretnej kobiety? Jasny gwint! Wszystkiego nie da się rozłożyć na czynniki pierwsze! Życie jest nieprzewidywalne, a ludzka natura nierzadko wymyka się analizom. Poza tym jeszcze to imię... Marek. Następne kilka dni delegacji okazało się greckimi wakacjami. Ze względu na lokalizację uniwersytetu nie mieliśmy dostępu do morza, przebywaliśmy z dala od letnich kurortów i ich rozrywek, od komercji, gwaru i rozgrzanego piasku. Nie licząc dwóch wykładów Marka, na których oczywiście pojawiłam się jako słuchaczka, mieliśmy czas tylko dla siebie. Spędziliśmy leniwe godziny w tawernach, kawiarenkach z ogródkami i malowniczych miejskich zakamarkach. Próbowaliśmy naśladować Greków, którzy nie znają pośpiechu ( zwłaszcza podczas godzin największego skwaru), zawsze mają czas na zrealizowanie zamówienia, doniesienie zapomnianego widelca czy wymianę hotelowych ręczników. Spokój, senna atmosfera i my. Nastrój prawdziwie greckiej sielanki potęgowało słońce, zapach potraw, wina i oczywiście muzyka. Kosztowaliśmy tradycyjnych dań, no może z wyjątkiem tych z owocami morza... Nie byliśmy w stanie ich przełknąć, a ja już w szczególności. Od razu zrobiło by mi się słabo, zaczęłaby mnie swędzieć skóra, pojawiły by się plamy i skończylibyśmy na pogotowiu. Mam uczulenie. Woleliśmy gołąbki z siekanego mięsa i ryżu, zawinięte w liścia winogron, sałatki z ogórków, pomidorów i fety, polane pachnącą słońcem oliwą, a zwłaszcza wszystko co z grilla: mięso, bakłażany, cukinia, papryka. A do tego tzatziki. Pycha! No i te desery: ciasteczka z migdałami, pistacjowa chałwa, jogurty z miodem i kandyzowanymi owocami. Arcysłodkie, ciężkie, tłuste, czyli... po prostu pyszne. Wieczorami w wolnych od turystów tawernach z muzyką na żywo popijaliśmy anyżkowe ouzo, słodkie miejscowe wino i tańczyliśmy zorbę. A ściślej mówiąc uczyliśmy się jej od Greków. Marek objaśnił mi, że zorba to tradycyjny taniec ludowy, prawdopodobnie część obrządku składania bogom ofiar ze zwierząt, więc nie dziwiło mnie, że podczas zabawy tworzyliśmy rytualny krąg. Fantastyczna atmosfera, uśmiechy, improwizowany, ale całkiem równy krok, nasze na początku nieudolne, ale z czasem coraz bardziej rytmiczne ruchy i rosnąca pewność siebie sprawiły, że wychodziliśmy z ostatnimi gośćmi. Przeżyłam jedne z najcudowniejszych chwil w życiu. Nie nudziliśmy się ze sobą; odniosłam wrażenie, że znamy się od zawsze, a teraz tylko się sobie przypominamy, wreszcie odnalezieni po wielu latach w pojedynkę... Warto było czekać. -Misia, czy ty mnie słyszysz? Choć do mnie! - Marek chwycił mnie za rękę i zdecydowanie przyciągnął do siebie. Ocknęłam się z zamyślenia i powróciłam z greckich wspomnień do sypialni. -Spałaś już? Może być ta muzyka? Pamiętasz? Zorba i ty... Pomogę ci ściągnąć suknię. Gdzie się ją rozpina?
Opowiadania o Uli i Marku. 65. Przewrotność losu (short story) 64. Zemsta nie zawsze jest słodka - zapowiedź publikacji; 63. Dno własnego piekła - zapowiedź
Ula budzi sie w mieszkaniu Marka rzeska i wypoczeta , ale obok niej nie bylo ukochanego . Przeszukala caly dom , ale go nie znalazla , wziela prysznic i sie ubrala wtedy uslyszala szelest przy drzwiach .Wszedl Marek . - O moja krolewna sie obudzila .-widzac jej pytajace spojrzenie -bylem na zakupach w mojej lodowce nic nie ma . -Aha to daj mi zakupy zrobie cos na mu je wziasc ale jej sie nie udalo. -Za i zrobil wyczekujaca mine. -Prosze Ula i namietnie go pocalowala . Oddal jej zakupy , a sam poszedl zadzwonic do Seby calkiem o nim zapomnial . -No czesc stary sorry , ale z tego zamieszania calkiem o tobie zapomnialem. -No wlasnie widze dla mnie to sie nie ma czasu !-powiedzial z wyrzutem Seba . -Mowie sorry dzisiaj pogadamy w firmie . -Trzymam Cie za slowo! -powiedzial Sebastian i rozlaczyl sie . W KUCHNI MARKA -Ula zadzwonilas do swojeog taty ?-pyta Marek wchodzac do kuchni i przygladajac sie swojej ukochanej . -O Boze zapomnialam , dokonczysz ?-pyta spogladajac na niedokonczone kanapki . -Oczywiscie , lec dzwonic .-odpowiada Marek. Ula dzwoni i mowi ojcu , ze dzis bedzie mogl porozmawiac z Markiem . Oczywiscie tata robi jej wyrzuty ze nie zadzwonila i ze nie wrocila na noc . Marek i Ula zjedli sniadanie i ruszyli do samochodu . W SAMOCHODZIE - Ula jestes pewna , ze twoj tata mi wierzy?-pyta Marek dziwnym tonem . -Tak , nie denerwoj sie !-odpowiada Ula dotykajac jego dobrze ! -Latwo Ci mowic , ale dobra nic sie nie stanie . Dojechali do Rysiowa , przywitala ich Beatka . -Ulcia gdzie ty bylas ? Wiesz jak my sie o Ciebie martwilismy ! - Przepraszam zapomnailam zadzwonic bylam u Marka .- zaczela sie tlumaczyc Ula. -Nastempnym razem nie zapomnij !-Beti pokiwala palcem i podbiegla do Marka rzucajac mu sie na szyje-Pogramy w pilke ? -Dobrze ,ale najpierw porozmawiam z twoim marek z usmiechem . -Dobrze , ale sie pospiesz bede czekala na polu . Marek wszedl za Ula do kuchni. -Dziendobry panie Jozefie chcial pan ze mna Marek. -To ja ide sie Ula. -Tak , chcialem sie dowiedziec jakie ma pan zamiary wobec Uli .-zaczol pan Jozef . -Yyy...powaznie chcialbym , aby zaostala moja zaskoczona mine pana Jozefa -To znaczy z zareczynami jeszcze poczekam , ale wiem napewno , ze Ula to kobieta mojego zycia. -I to chcialem uslyszec panie Marku . -Skonczmy z tym pan jestem Marek . -Jozef , a raczej tata . -Dobrze teraz musze isc do Beti obiecalem jej , ze z nia zagram w pilke . -Dobrze dowidzenia i milego dnia zycze . -Dowidzenia i nawzajem . Po polgodzinnej grze w pilke Ula i Marek pojechali do firmy , gdzie przywitala ich jak zawsze Viola gdyz Ania miala tygodniowy urlop. Gdy Ula i Marek pracowali w gabinecie pani prezes do drzwi zapukal Adam. Nie bylo widac jego twarzy , gdyz zasalnail ja wielki bukiet czerwonych roz . Nie zwracajac uwagi na zdziwionego Marka podszedl do rownie zdziwionej Uli i przed nia kleknol wypowiadajac slowa : -Wiem wszystko , rozszyfrowalem Cie! -Ale co wiesz ?-pyta zaskoczona zachowaniem kolegi Ula . -Wiem ze mnie kochasz i powiem Ci , ze ja Ciebie tez jestesmy dobrani jak dwie polowy jablka!-odpowiedzial nie patrzac jej prosto w oczy . -Adam nie wiekm o co Ci chodzi ? Ale mi sie to nie podoba !-odparla zmieszana Ula . Calej sytuacji przygladal sie Marek zarazem zaskoczony , wnerwiony , a takze zazdrosny. Wtedy Adam odlozyl roze i wziol swe dlonie , dlonie Uli i zaczol je calowac mowiac : -Nie musimy juz ukrywac naszej milosci !Ulenka prosze no przestanmy sie oszukiwac ! -Adam ja Cie nie kocham i nie wiem z kad u Ciebie takie przypuszczenia !-powiedziala Ula probujac wyrwac swoje dlonie z mocnego uscisku Adama -Ja kocham Marka !!!!!! -Wydaje Ci sie i zamierzam to zmienic !-powiedzial wstaajc i dopiero teraz popatrzy na Marka wrogim spojrzeniem -On Cie nie kocha !Ale ja Cie kocham ! W tym momencie ruszyl do Marka i wycelowal cios piescia w jego nos , ale Marek zrobil unik chwytajac reke Adama i popychjac go na kanape .Adam sie jednak nie poddal biorac rozped przewrocil Marka , zaczeli sie okladac piesciami tarzajac sie po ziemi . Ula nie mogla na to patzrec krzyczala zeby przestali , ale to nic nie dawalo wiec wyleciala na korytarz i pobiegla do Sebastiana. Wpadla do jego gabinetu mowiac : -Chodz musisz ich rozdzieli bo sie pozabijaja !-byla roztrzesiona . -Ale kogo ?! Co sie stalo ?! - pytal zaskoczony Seba ale pobiegl za nia . -Marka i Adama chodz szybko !! Wpadli do gabinetu , a tam nadal trwala bujka tylko teraz Marek byl gora ! -Rozdziel ich !-krzyczala Ula. Seba zlapal Marka za lokcie i odtracil go od Adama , oczywiscie na to wszystko Viola nie wiedzac co sie stalowypytywala Ule .Ale ta byla zabardzo roztrzesiona widzac zakrwawione twarze mezczyzn , zeby jej odpowiedziec . -Zoabczysz !! Zdobede ja !!Ona Cie nie kocha !!-krzyczal Adam i wybiegl z gabinetu . Wtedy ula podbiegla do Marka i sie od niego przytulila , a on odwzajemnil uscisk . -O co wam poszlo ?-pyta zdyszany Sebastian . Zamaist Marka odpowiada Ula : -Ubzdural sobie cos !! -Ale co ?Ze to tak wkurzylo Marka !-nadal dopytywal sie Seba-W zyciu nie widzialem go w takim stanie . -No wlasnie co ??!!-wlaczyla sie Viola. -Ubzdural sobie ze go kocham i ze on mnie tez !-powiedziala Ula , ktora andal byla w szoku po tym co sie stalo . -Adam powiedzial ze Cie kocha i ze ty go tez ?!-pytala z niedowiezaniem Viola-A wiec o to mu chodzilo ! -Ale o co ?!Kiedy?!-Ula nie zrozumiala wypowiedzi kolezanki . -Jak mi kazalas i poszlam do niego i opowiedzialam jak to Marek wyznal Ci milosc i ze mi sie zdaje ze to milosc do samego konca to on burknol cos pod nosem zebym nie slyszala i nagle zrobil sie wsciekly , wiec wyszlam !-zaczela peplac Violka. -A slyszalas co burknol pod nosem ?-pyta zaintrygowana Ula. -Tak , powiedzial doslownie takie slowa ''To sie jeszcze okarze!'' -Viola powiedziala te slowa , a dopiero pozniej zdala sobie sprawe co one znacza . -Dobra dzieki Ci Viola , tobie tez Sebastian , a Ty-i tu zwrocila sie do Marka-Idziesz ze mna do toalety musze Ci to opatrzec . TOALETA -Mogles go po prostu wyrzucic z gabinetu , a nie od razu sie z nim bic .-Ula robila wyrzuty Markowi . -I co mialem pozwoli zeby ten sukinkot niszczyl wszystko glupimi wymyslami !-mamrotal Marek (nie mogl dobrze mowic). -Przeciez wiesz , ze to sa tylko wymysly tak anprawde kocham Ciebie , a go poprostu lubie .-mowi Ula po krotkim zastanowieniu-Choc teraz juz przestalam . -Ała!!-krzyknol Marek-Boli !! -Oj przepraszam ! -najpierw z zalem w glosie pozniej ostrzej -Trzeba bylo sie nie bic to by nie bolalo . -Jeju Ula kocham Cie , kocham rozumiesz i nie moglem pozwolic zeby wygadywal tobie bzdury .-zaczol tlumaczyc sie Marek -A wogole to on zaczol. -O , dobrze juz dobzre .-powiedziala Ula przygladajac sie siniakom i peknietej wardze opatrzone teraz jedziemy do Rysiowa , tylko pojde po torebke . -Jak to do Rysiowa , a nie do mnie ?-pyta z zalem Marek . -Pojedziemy do Rysiowa po kilka moich rzeczy gluptasie , przeciez nie zostawie Cie w takim stanie samego .-mowi Ula z usmiechem calujac Marka deliaktnie w policzek . -Aha juz sie przestraszylem, no to chodzmy. Ula wziela torebke nie zauwazajac wystajacej z niej koperty RYSIÓW -Czesc tato przyszlam po pare rzeczy- krzyknela Ula wchodzac do domu z Markiem -Czesc ciorcia dobrze- wyszedl z kuchni pan Jozef a za nim wybiegla Beti -Robimy obiad zostaniecie- krzyknela usmiechnieta, ale zauwazajac twarz Marka zbledla- co sie stalo? -A nic takiego Beti, a na obiad zostaniemy- odpowiedzial Marek biorac ja na rece i zerkajac na Ule -Tak zostanuiemy, ale ja najpierw ide po rzeczy- poparla ukochanego i poszla do swojego pokoju -Obiad bedazie za 30 minut- powiedzial Jozef zapraszając gestem Marka do kuchni- biles sie z kims? - Nie da sie ukryc- odpowiedzial zmieszany Marek -O co poszlo? -O Ule, adam ksiegowy ubzdural sobie ze Ula go kocha i ze on ja tez, a nastepnie rzucil sie na mnie-strescil Marek -Aha zachowales sie honorowo jak to przystalo na mezczyzne. W tym momencie weszla Ula -Co przystalo na mezczyzne?-zapytala ze zdziwieniem -A nic takiego Ulcia siadaj podaje obiad-szybko powiedzial Jozef. Zjedli obiad Marek wziol torbe z rzeczmi Uli i zaniosl do samochodu. Pozegnali sie i pojechali na sienna. Ula zauwazyla wystajaca koperte w torebce jak Marek bral prysznic. Otworzyla ja KOCHANIE Wiem ze mnie kochasz przestan siebie oklamywac. Ten pozal sie Boze Dobrzanski mydli ci oczy. Pisze do ciebie ten list, bo gdy chce z toba porozmawiac on zawsze jest obok. Dlatego, aby pokazac naszej milosci swiatlo dzienne musze go usunac. Napewno bedzie to dla ciebie szok, ale uwierz mi jestes do niego przywiazana bo cie omamil, ale tak naprawde kochasz mnie. Dlatego jestem zmuszony sie go pozbyc. Na zawsze twoj Adam Ula czytajac list zaczela plakac. Marek wyszedl z lazienki slyszac szloch dziewczyny od razu do niej pobiegl. Ona widzac go rzucila mu suie na szyje i bez slowa mocno go przytulila. -Co sie stalo?- zapytal przsestraszony odwzajemniajac uscisk -Musimy.......musimy......Nie mozemy byc razem- powiedziala opanowujac lzy naplywajace jej do oczu -Ale o co chodzi? jakto? nie kochasz mnie?- pyta Marek bojac sie co ukochana odpowie. -Kocham bardzo kocham- odpowiedziala patrzac mu prosto w oczy. spadl mu kamien z serca, wiedzial ze mowi prawde- tylko adam napisal do mnie list i...i...- wybuchnela placzem -I co?- Marek probowal ja uspokoic, gdy doszla do siebie powiedziala: -Napisal, ze cie zabije on nie zartuje Marek nie moge pozwolic zeby ci sie cos stalo -To podpada pod paragraf nic nas nie rozdzieli slyszysz on sie do mnie nie zblizy probuje cie przestraszyc-zaczol spokojnie Marek-pokaz mi ten mu go podala -Teraz idz sie polozyc bo jestes zmeczona-powiedzial z troska w glosie i zaprowadzil ja do sypialni, a sam w spokoju przeczytal list. nie bal sie o siebie a o Ule, wiec postanowil isc z tym na czy spi i pojechal tam przyjeto jego zgloszenie i dano ochrone Uli. Wrocil i przygladal sie spiacej Uli az sam zasnol.
Marek oderwał się od Uli i szepnął do jej ucha, że był włączony mikrofon. Na jej policzkach pojawiły się dwa rumieńce. Musnął delikatnie jej pełne i słodkie usta. Już po chwili ich języki splotły się w gorącym, namiętnym pocałunku. Pełnym miłości i pożądania. Modelki zaczęły schodzić ze sceny, a za nimi Ula z Markiem.
Rozdział IV MIŁOŚĆ PRZETRWA WSZYSTKO Ula szybkim krokiem weszła do firmy. Dzisiaj miała wyjątkowy dobry humor. Czuła, że to będzie jej szczęsliwy dzień. Usiadła przy swoim biurku i postanowiła wziąść sie za prace. Nagle z gabinetu Marka wyszła Paulina i zaprosiła Ule do srodka. Siedział już tam Marek z jakąś kartką w Pani Urszulo Cieplak jest pani dyscyplinarnie zwolniona. U: Ale jak to dlaczego? Z resztą jestem zwolniona po raz kolejny w tej pracy więc pewnie zaraz to się Co za bazczelna kobieta. Nie rozumie pani? Jest pani zwolniona- krzyknęła M: Paula, spokojnie nie denerwuj się nie warto. A teraz może idź lepiej napij kawy a ja do ciebie dojde tylko to kochanie, wyszła trzaskając drzwiami. Zostali sami. Ula miała wielki smutek w oczach. Jej przyjaciel nie wierzył jej Uli, która zawsze była przy Jeszcze śmie pani pytać się o co chodzi. Myślałem że jest pani inna. U: Marek jak możesz mnie tak traktować. Przecież znamy się już tyle czasu, tyle razem przeszlismy. Nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie Pytasz sie za co?-Marek zaczoł krzyczeć- Za to że ty niby moja przyjaciółka zdradziłas mnie. I to z kim? Z Alexem, knułaś z moim wiem o czym ty mówisz. Z nikim Cie nie zdradziłam. I wiesz co mam tego serdecznie dosyć. Od samego początku prawie każdy patrzył na mnie z góry. Jak co złego to zawsze Ula. Ja już tego nie wytrzymam a ty pomogłeś mi to Ula też już krzyczała a w oczach miała Jutro ma cie już tu nie Oczywiście, dzisiaj się spakuje. Aha i jeszcze jedno. Chce żebyś wiedział że zawsze cie kochałam, od pierwszego spotkania. Ale musiałam ci to powiedzieć, bo bym żałowała, że ci tego nigdy nie powiedziałam. Do zamurowało. Nie wiedział co powiedzieć. Gdy nagle zadzwonił telefon Halo, tak Urszula Cieplak z tej strony... A z kąd ma pan takie informacje.( Ula powoli wychodziła z gabinetu Marka lecz sam prezes to wszystko słyszał) Rozumiem, coś tam slyszalam zo tej firmie. Oczywiście mam czas. Teraz to mam go aż za dużo. Oczywiście to gdzie i o której? Dobrze, będę na pewno, do zaczeła pospiesznie pakować wszystkie swoje rzeczy. Marek wyszedł z gabinetu. Już wiedział z kąd był ten telefon. I teraz nie był już pewny czy dobrze zrobił. Gdy przechodził obok Uli nawet na niego nie spojrzała. Gdy wrócił z kawy już jej nie było. Nagle do jego gabinetu wpadł Przemko:P: Jak mogłeś to zrobić- krzyczał z całych sil- odkręć to!!!!M: Przemko spokojnie o co chodzi?P: Jak to o co!! Zwolniłes Urszule!!! To byla najgorszy ruch jaki mogles zrobic. I do tego zraniłeś ją. Wiesz że miała już 3 propozycje pracy a zwolniłeś ją 2 godziny Przemko, ona mnie zdradziła. Knula z Alexem z moimi plecami. Chciała mnie Urszula, to ciekawe dlaczego osoba Violetta wybiegła z gabinetu Alexa,a ten krzyczał, że prawie przez nią się wydało Ale ja mam dowód. Proszę przejrzał dokumenty i dziwnie sie spojrzał sie na Marka:P: Ale tu jest podpisane Brzydula. Myslisz, że Urszula by sie tak podpisała?M: Nie myśle że No właśnie lepiej sie pospiesz jeśli nie chcesz jej stracić. Pewnie jest już na jakimś Dzięki Przemko za pomoc choć myśle, że już nic sie nie da zrobić. Zraniłem ją. P: Spróbuj, może sie Rozdział III MIŁOŚĆ PRZETRWA WSZYSTKO Marek siedział w swoim gabinecie. Cały czas zastanawiał sie co będzie między nim a Ulą. Nie mógł udawać że Ula jest dla niego obojętna. Czuł coś do niej tylko nie był pewny co. A Ula zachowywała się jak by był tylko jej szefem. I właśnie weszła do jego Marek mogłabym wyjść dzisiaj godzine wcześniej? To dla mnie bardzo Dobrze,a coś sie stało? Może ci jakoś Nie dziekuje to ja już pójde. Do widzenia. M: Ula wyszła Marek postanowił, że napisze do niej list. Nie chciał tracić czasu więc zaczoł odrazu. Włączył komputer i zaczoł pisać Droga Ulo! Wiem, że list niczego nie zmieni, ale ja tak dłużej nie mogę. Gdy byłaś moją przyjaciółką świat był dla mnie lepszy, łatwiejszy. I po tym pocałunku czuje coś więcej niż przyjaźń teraz to wiem. Może jak przeczytasz ten list to zechcesz ze mną porozmawiać. MarekNagle do gabinetu Marka wpada Paulina:P:Słyszałeś już co ta twoja Brzydula zrobiła?M: Nie co tym razem włyszałaś i co tym razem ktoś wymyślił. Pewnie Violetta.,P: A właśnie że nie Violetta. Brzydula cie Możesz jaśniej?P: Oczywiście. Razem z Alexem chcą usunąć cie z To niemożliwe. Ula by tego nie Jesteś tego pewny? Sama słyszałam. I mam nadzieje że postąpisz Co masz na myśli?P: No jak to? Musisz ją zwolnić. mi to jakoś udowodnić?P: Jasne tu masz dokumenty, które ci to przejrzał papiery i nie mógł uwiezyć. Jego najlepsza przyjaciółka go zdradziła dlaczego? Nie wiedział, musiał sie wróciła do domu i włączyła komputer. Otworzyła skrzynkę wiadomość od Marka, mógł przecież poczekać lub zadzwonić jeśli to coś ważnego- pomyślała UlaGdy przeczytała tą wiadomość bardzo sie ucieszyła. Nie mogła się doczekać spotkania z Markiem. To moze być przełomowy dzień. I tak naprawde myliła sie tylko troche. To nie będzie szczęśliwy troche przedłużam, ale mam juz pomysł wieć w następnym rozdziale postaram sie rozkręcić akcje.:) Rozdział II MIŁOŚĆ PRZETRWA WSZYSTKO Ula siedziała u siebie w pokoju i myślała( Jak mogłam coś takiego zrobić, pocałowałam mojego prezesa, przyjaciela. No i co teraz? Nie pójde do pracy. Postanowione, powiem ze jestem chora.)Józef: Ulcia, dlaczego sie nie ubierasz. Zaraz musisz Nie ide dzisiaj do pracy źle sie czuje. Pójde Ale pan Marek juz jest pod domem. Czeka w No dobra już sie 15 minutach Ula juz była Cześć Marek co tu robisz?M: Miałem przeczucie ze nie będziesz chciała dzisiaj przyjechać do pracy, a przecież musimy Marek nie ma o czym zapomnijmy o tym dobrze?M: Ale ja nie moge tego zapomnieć. Coś sie wydażyło i my tego nie zmienimy. Tylko co my teraz z tym zrobimy. Bo przyjacielami to już nie możemy być prawda. Coś między nami Rozumiem. Więc jeśli nie możemy być przyjaciółmi to chyba musimy sie zachowywać tak jak dawniej. Ty szef, ja ledwo udało powstrzymać łzy. Markowi zrobiło sie jakoś dziwnie ale nie wiedział co to jest. Na pewno smutek, ale coś Myślisz że możemy to wszystko przekreślić?U: Ja nie widze innego wyjścia. Nie moge dalej udawać, że wszystko jest wporzątku. Już jesteśmy to ja już Dobrze jak pospiesznie poszła do firmy. Marek powoli za niedosyt. Wiedział ze łączy go coś z Ulą, ale nie wiedział jeszcze jak mocna jest ta więź. Niedługo sie o tym przekona...CDN
Z dorobku Borowskiego maturzyści muszą znać opowiadania „Proszę państwa do gazu” oraz „Ludzie, którzy szli”. To opowiadania epoki współczesnej, które są przerabiane na lekcjach, jako przykłady literatury z okresu II wojny światowej. Autor porusza w swoich opowiadaniach tematykę obozową, której sam doświadczył.
Witajcie. Próbowałam, starałam się nie dopuścić do tej sytuacji ale niestety jestem zmuszona zawiesić bloga do początku września. Przepraszam Was, zawiodłam Was pewnie, ale nie dam rady teraz nic napisać, wracam wieczorami i nie mam czasu ani siły do komputera zasiąść. Liczę, że wrócicie na mojego bloga we wrześniu. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanych wakacji :) Ps. Jeśli znajdę czas na napisanie rozdziału to dodam go od razu(ale nie podaję konkretnego terminu)
. 47 50 498 327 15 40 142 111
opowiadania o uli i marku